Jesień w pełni. Pogoda być może nas nie rozpieszcza, mimo to często decydujemy się na spacer z psem.
Nie wolno jednak zapominać, że wśród traw i krzewów kryje się śmiertelne niebezpieczeństwo jakim są kleszcze. Te krwiopijne pajęczaki stanowią wektor dziesiątek patogenów wywołujących choroby zwierząt i ludzi. Jedną z najbardziej znanych i rozpowszechnionych, w szczególności na obszarze północno-wschodniej Polski, jest babeszjoza.
Nazywana dawniej piroplazmozą, babeszjoza jest powodowana przez pierwotniaki z rodzaju Babesia. Pasożyt bytuje w gruczołach ślinowych kleszcza, do organizmu psa wprowadzany jest w trakcie ukąszenia. Przyjmuje się, że aby doszło do zarażenia, kleszcz musi ssać krew przez minimum 24 godziny. Po przeniknięciu do krwioobiegu, pierwotniak atakuje erytrocyty (czerwone krwinki), we wnętrzu których gwałtownie się namnaża. W efekcie dochodzi do rozerwania komórki i pasożyt atakuje kolejne krwinki. W wyniku tego procesu dochodzi do reakcji łańcuchowej, która prowadzi do zniszczenia znacznej części krwinek czerwonych i tym samym do anemii. Dodatkowo, produkty rozpadu erytrocytów wędrują do nerek i wątroby, nadmiernie obciążając te organy i konsekwencji, prowadzą do ich uszkodzenia.
Zazwyczaj właściciele zgłaszają się, ponieważ zwierzę traci chęć do zabawy, nie chce jeść, jest słabe, apatyczne, czasem zatacza się a jego mocz może zmienić barwę na ceglastą. Bywa, że zwierzę wymiotuje. W ciężkich przypadkach mogą wystąpić duszności, przyspieszone bicie serca, wstrząs. Może mieć również problemy neurologiczne ale jest to rzadkość. W badaniu klinicznym obserwujemy podwyższenie temperatury ciała, często powyżej 40°C, bladość lub zażółcenie błon śluzowych.
Diagnozę stawia się na podstawie rozmazu krwi – pierwotniaki widoczne są w obrazie mikroskopowym. Czasami, pomimo choroby, w rozmazie z krwi obwodowej nie stwierdza się babeszji. Pomocne w prawidłowym rozpoznaniu może być badanie morfologiczne krwi – prawie zawsze w przebiegu tej choroby w pierwszej kolejności dochodzi do obniżenia poziomu płytek krwi.
Babeszjoza jest chorobą o bardzo gwałtownym przebiegu, nieleczona prowadzi do pewnej śmierci. W przypadku stwierdzenia objawów konieczna jest natychmiastowa konsultacja z doświadczonym lekarzem weterynarii, który wprowadzi leczenie przyczynowe, mające na celu wyeliminowanie pierwotniaka z organizmu oraz równie istotne leczenie objawowe, zwłaszcza nawadnianie dożylne mające na celu wypłukanie z organizmu produktów rozpadu czerwonych krwinek. Leczenie powinno trwać przynajmniej kilka dni.
W myśl przysłowia „lepiej zapobiegać niż leczyć”, kluczową rolę odgrywa profilaktyka. Aby doszło do zarażenia psa, musi dojść do ukąszenia – podstawę stawią środki przeciwkleszczowe. Obecnie na rynku dostępny jest cały wachlarz preparatów. Mogą to być krople (spot-on), obroże, tabletki. Najważniejsze jest systematyczne stosowanie tych preparatów, zgodnie z zaleceniami producenta. Ważne jest również , że nie powinny to być preparaty o właściwościach biobójczych. Funkcja odstraszania powinna być ich dodatkowym atutem a nie podstawową cechą. Należy zawsze przestrzegać dodatkowych wskazówek, aby mieć pewność, że zadziałają. Bardzo ważne w przypadku kropli typu spot-on jest zachowanie odstępów między kąpielami a aplikacją preparatu, ponieważ podane tuż po kąpieli nie wchłoną się i nie rozprzestrzenią wystarczająco. W przypadku obroży przeciwkleszczowych najważniejsze jest aby były one odpowiednio ścisło założone i noszone cały czas. Kiedy są brudne – wymagają przetarcia wilgotną szmatką, żeby odblokować mikropowry, którymi uwalniana jest substancja aktywna.